Fortuna kałem sie tuczy


środa, 7 lipca 2010

Policja przyjacielem człowieka

Super glina

Ja jestem solidny i jak mówi mi się, że mam stawić się na policji we wtorek o godz.16, to się stawiam (niewtajemniczonych odsyłam do wtajemniczenia). Komisariat jak po wybuchu bomby atomowej. Dyżurny każe dzwonić z aparatu przy ścianie, podaje numer. Nie pamiętam większego obrzydzenia, a przecież obrzydliwy nie jestem, niż to, jakiego doznałem podnosząc słuchawkę tego telefonu. Z drugiej strony nikt nie odbierał.


- Widocznie kolega do toalety poszedł – tłumaczy mi smerf z dyżurki.
- To chyba linę okrętową połknął, bo już kwadrans mija.
- W takim razie niech pan powie po co pan przyszedł, ja zapiszę - smerf reflektuje się.
- No przyszedłem, bo jestem przez policję poszukiwany. Jak widać – uśmiecham się miło. Smerfa oczy, twarz cała, stają się manifestacją niezrozumienia. A ja nie mam siły już tłumaczyć. Streszczam najkrócej, jak potrafię.
- No, to ja pana spisałem, przekażę koledze.
- A co będzie dalej – usiłuję podtrzymać konwersację.
- A nie wiem. Pewnie będziemy pana jeszcze wzywać.
- Po co? Przecież jestem.
- No tak, ale kolegi nie ma.

Po trzech godzinach policjant Wu telefonuje do mojej matki.

- Czy pani wie, gdzie przebywa pani syn?
- Zdaje się, że w komisariacie. Do widzenia.

Mama dzwoni do mnie:

- Ty idź do nich jeszcze raz, może się uda i będzie spokój.
- Może masz rację, nie mam daleko.

Idę.

- Dziesięć minut temu policjant Wu, telefonował z komisariatu do mojej mamy i pytał gdzie jestem. No więc jestem. A gdzie jest Wu?
- Nie wiem – dyżurnego smerfa fizjonomia już tym razem niczego nie wyraża.
- A będziemy potrafili się dowiedzieć – rzucam słodko.
- Tak, proszę poczekać. O, niech pan siada, za pięć minut będzie.

Wychodzę przez komisariat, bo czyściej jest na zaplutym chodniku. Z fasonem podjeżdża „suka”,  gramoli się a niej zwalisty grzmot.

- Pan się nazywa Lenarciński – huczy mi przed głową.
- Tak.
- A po co pan tu przyszedł?
- Bo mnie poszukujecie. Nawet wydzwaniacie szukając mnie, ale nie do mnie.
- A to do kogo wydzwaniamy?
- Nie wie pan? To niech pan poszuka. W poszukiwaniach policja odnosi sukcesy.
- Kolega już z panem dziś rozmawiał i ja już nie będę. Chce pan wiedzieć coś więcej?
- Kiedy wykreślicie mnie z systemu jako poszukiwanego?
- Rano. Coś jeszcze? – grzmot robi się czerwony i coraz bardziej arogancki.
- Znaleźliście mnie i co dalej?
- Będzie pan wezwany w charakterze podejrzanego.
- O co?!
- Nie wiem, dowie się pan. Coś jeszcze?
- Pana imię i nazwisko.
- Po co?
- Przyda mi się, gdy będę pisał skargę.

Grzmot podaje mi swoje dane. Wychodzi razem ze mną z budynku. Powtarza dobitnie jeszcze raz jak się nazywa i dodaje:

- Niech pan dokładnie zapamięta, żeby się pan nie pomylił, jak będzie pisał skargę.
- Nie ma obawy.
- Obiecuję, że się panu zrewanżuję. I to dokładnie. Obiecuję to panu!

Miły gość i super glina, prawda?

4 komentarze:

  1. ja chcę następny odcinek!

    OdpowiedzUsuń
  2. Lenarciński7 lipca 2010 23:41

    Będzie. Dziś akcja toczyła się zaskakująco. Rozmowa z policjantem - tego się nie zapomina :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiedz wreszcie, Misiu, co żeś naprawdę zbroił! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mówię przecież, że cdn. A kim jest "Anonimowy" i dlaczego nim jest?

    OdpowiedzUsuń