Fortuna kałem sie tuczy


czwartek, 12 listopada 2015

Wygodna przesiadka

W poniedziałek, kilka minut po 16 jechałem z Retkini na Widzew. Za czasów ancien reżimu wsiadałem w autobus 98 i po 20 minutach byłem na miejscu. Ale dziś, po remoncie trasy WZ jest inaczej. Jak mówią posłowie partii PiS - przyszła nowa, dobra zmiana.
Z Maratońskiej pojechałem więc autobusem 86 do przystanku przy Dworcu Kaliskim, żeby się przesiąść (przyjemnie i łatwo jak twierdzi dyrektor ZDiT pan Nita) na tramwaj linii 10. 
Autobus najpierw jechał Maratońską, a później stał na jezdni (Bandurskiego) w kolejce, żeby móc wjechać na przystanek. Gdy już wjechał, wysiadłem, ale do tramwaju 10 stojącego przed autobusem już nie wsiadłem. "Dziesiątka" zjechała bowiem z przystanku (tzn. pierwszy wagon zjechał, ale drugi nie, mimo to motorniczy nie wpuszczał pasażerów).
Następnie czekałem na kolejną "10", którą już widziałem, bo stała w kolejce, żeby wjechać na przystanek. Trochę to trwało, ale wreszcie "10" wjechała (tak myślałem) na przystanek, ale to wjechał pierwszy wagon, a drugi nie. No i motorniczy nie wpuszczał, czekając aż stojące przed nią dwa autobusy (i ta "10" co to już wcześniej przez przystanek przejechała) ustąpią jej miejsca.
W tym czasie kilka razy światła zmieniły się z czerwonych na zielone i odwrotnie, co niespecjalnie wypływało na ruch na przystanku.
Nareszcie "moja" dziesiątka wjechała w całości na przystanek i wsiadłem. Ruszyła na chwilę i pierwszy wagon zjechał z przystanku. Za "moim" tramwajem ustawiał się kolejny autobus i wysiedli pasażerowie, którzy chcieli jak ja, wygodnie i szybko przesiąść się z autobusu w tramwaj. No, ale "moja" dziesiątka już pierwszym wagonem zjechała z przystanku, więc i tym razem pan motorniczy do drugiego wagonu nie wpuszczał. Może i słusznie, bo za autobusem stała trzecia już "10" i czekała, by wjechać na przystanek.
Po chwili moja "10" ruszyła i całkowicie zjechała z przystanku, zatrzymując się za autobusem 86 (z którego wysiadłem, żeby się wygodnie przesiąść). Wspólnie czekaliśmy na zmianę świateł. Wreszcie udało się, zjechaliśmy autobus skręcił w lewo, gdzie natychmiast zatrzymał się na przystanku, ja swoją "10" pomknąłem w stronę Widzewa.
Moją wygodną i sprawną przesiadkę, która trwała 15 minut (słownie piętnaście minut), dedykuję panu Nicie.Zamiast 22 minut jechałem 36. Było bosko. Takie rzeczy tylko w Łodzi.