Fortuna kałem sie tuczy


czwartek, 22 grudnia 2016

Anna Iżykowska-Mironowicz nie żyje

Aniu, do zobaczenia...


21 grudnia odeszła Anna Iżykowska-Mironowicz - najważniejszy filmowy konsultant muzyczny w dotychczasowej historii polskiej kinematografii. Zrealizowała około tysiąca filmów fabularnych, dokumentalnych, oświatowych, etiud. Napisała kilka tysięcy recenzji spektakli operowych i filharmonicznych koncertów, opowiedziała o muzyce setkom studentów łódzkiej filmówki.
Z Anią przyjaźniliśmy się ponad 30 lat. Przedstawił nas sobie mój wujek, Kazimierz Mikołajczak, niegdyś dyrektor Filharmonii Łódzkiej Najpierw kłaniałem się Jej w filharmonicznym foyer, później pracowaliśmy razem przy kilku filmach. Jeszcze później, przez niemal 20 lat, co tydzień siadaliśmy obok siebie (zawsze na tych samych miejscach) w filharmonii, kilka, kilkanaście razy w roku w Teatrze Wielkim. Nie rozmawialiśmy tylko o muzyce, bo właściwie zawsze rozmawialiśmy o wszystkim (bywało też "wyboiście"). Zawsze imponował mi Jej analityczny umysł i ogromne poczucie humoru, także wobec samej siebie. Nigdy nie zapomnę Jej niesamowitych puent i komentarzy: zawsze szalenie celnych, często zabawnych, także dlatego, że... nie nadających się do powtórzenia.
Odeszła moja przyjaciółka, ikona muzyki polskiego filmu, dziekan łódzkiej krytyki muzycznej. I prawdziwa dama, która, nawet kiedy przeklinała, czyniła to z wdziękiem i elegancją. Pogrzeb odbędzie się 28 grudnia godz. 13.30, w Łodzi, na cmentarzu komunalnym Doły
Fot. z filmu "Kochajmy syrenki" (nie wiem kto jest autorem), mam nadzieję, że mi wybaczy