Fortuna kałem sie tuczy


poniedziałek, 12 lipca 2010

Teresin – Londyn – Glyndebourne – Żelazowa Wola – Warszawa – Łódź

Trasa realna i mentalna

Zapowiada się dość oryginalny weekend. W piątek ze wsi na wieś, do Karoliny Sofulak (Żelazowa…), a tam Pola Sobaś, Jacek Mikołajczyk i opowieści przyjaciółki, która była łaskawa zabawić w Glyndebourne na kilku spektaklach operowych (oglądała m.in. Dobbera w „Makbecie”) i w Covent Garden (Netrebko w „Manon” i Gheorghiu w „Traviacie”), więc opowieści będą bardzo brytyjskie. Poczujemy się, jak mówi Karolina – u nas w Londynie.


Później ze wszystkimi do Warszawy, a stamtąd na Okęcie, odebrać Jacka Kubisa i jego kolegę po powrocie znad tunezyjskich drinków, z parasolkami oczywiście. I do Łodzi. Kiedy się wyśpię? Na pewno nie jutro, bo jutro muszę napisać ciąg dalszy opinii teatralnych. I napiszę. I zamieszczę. A dziś już tylko pozostaje odparować po upale. Myślę, że w Tunezji mieli chłodniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz