Fortuna kałem sie tuczy


niedziela, 23 czerwca 2013

Madama Butterfly, Teatr Wielki w Łodzi

Sukces Madamy

Wczorajsza premiera "Madamy Butterfly" w łódzkim Teatrze Wielkim okazała się ogromnym sukcesem realizatorów (Tadeusz Kozłowski - kierownictwo muzyczne, Janina Niesobska - reżyseria, Waldemar Zawodziński - scenografia, reż, światła, Maria Balcerek - kostiumy) i wszystkich wykonawców z Anną Wiśniewską-Schoppa w partii tytułowej na czele. Dziś wieczorem premiera z udziałem innej obsady i uroczystość wręczenia Złotych Masek. Postaram się po przedstawieniu napisać dwa zdania o spektaklu i werdykcie recenzentów. No i dodać kilka pięknych zdęć Maćka Piąsty.

niedziela, 17 marca 2013

"Baba Chanel" Teatr im. Jaracza, Lódź

Sześć aktorskich armat i moździerz...

I choć wojny nie było, to pokaz siły był. Siły aktorskiej.
Duża Scena Teatru im. Jaracza zaprosila dziś na premierę "Baby Chanel" Mikołaja Kolady, w reżyserii autora. Komediowe ujęcie lęku przed przemijaniem jest dowcipne i smutne zarazem. Kolada bawi się formą i konwencją, by ukryć łzy. Opowieść fabularna raczej wątła: pięć starych kobiet (w świetnych kostiumach a'la "Bieriozki") świętuje 10-lecie zespołu pieśni "Olśnienie". Przed chwilą zakończył się ich występ, wszystkie trzy rzędy w domu kultury wypełnione przez jakieś stowarzyszenie głuchoniemych przyjęło koncert entuzjastycznie. Był sukces! Kierownik zespołu chce jednek zrobić "rebranding" i jako solistkę zaangażować jakąś młodą, co to dopiero na emeryturę przeszła... A na to panie zgodzić się nie chcą. Dlaczego zatem ostatecznie kapitulują? Nie napiszę, bo może odbiorę przyjemność skonsumowania bardzo poruszającej puenty.
Niczego nie odbiorę z pewnością komunikując, że Dorota Kiełkowicz (zalkoholizowana "kierowniczka" trupy), Milena Lisiecka ("wielka tragiczka" zakochana w Achmatowej i Cwietajewej), Barbara Marszałek (niebiańska skleroza, która jednak pamięta, że "osoba godna, pije do dna"), Bogusława Pawelec ("odklejona" i nawiedzona, przy tym poruszająco do bólu duszy opowiadająca o pogrzebie kota), Zofia Uzelac (zupełnie  ogłupiała, od czasu do czasu rzucająca "mięsem") i Ewa Audykowska-Wiśniewska (ta najmłodsza, solistka fantastycznie prostacka) oraz Mariusz Ostrowski (szef muzyczny, niespełniony artysta, w którym wszystkie damy podkochują się) podarowują widzom koncert aktorskiej gry. Nastroje zmieniają się jak w kalejdoskopie. Nie wiem czy jest drugi taki zespół aktorski który, będąc doskonale zestrojonym, potrafi brzmieć tak kolorowo, ze wspólnego mianownika wydobyć idywidualność. Obejrzyjcie "Babę Chanel", koniecznie.Przewiduję, że będzie to kasowe przedstawienie "Jaracza". W najlepszym słowa znaczeniu.

wtorek, 12 lutego 2013

Drogówka: Wojtek Smarzowski


Smarzowski story

1999 – „Małżowina” – film telewizyjny, pamiętam, że bardzo kręciłem nosem. Tym większe wrażenie zrobiła na mnie „Kuracja”

2002 – „Kuracja” – w Katowicach, podczas teatralnego Festiwalu Sztuki Reżyserskiej „Interpretacje” – wygrał spektakl Teatru TV, nakręcony jak film. Wówczas przeprowadziłem z Wojtkiem wywiad. Pamiętam, jak poproszony o refleksje po ogłoszeniu wyników powiedział, że nie umie zrozumieć, dlaczego film został nagrodzony na festiwalu teatralnym. Pośmialiśmy się, ale Smarzowski po raz pierwszy został doceniony za reżyserię. No i pamiętam świetną rolę Bartka Topy, który okazał jednym z ulubionych aktorów reżysera. I to także podoba mi się w Smarzowskim: ma ulubionych aktorów i jest im wierny. A oni jemu.

2004 – „Wesele” – wybitny film, fantastyczny scenariusz, znakomita reżyseria. Wielki przegrany FPFF w Gdyni. Jury przyznalo nagrodę specjalną, która jest takim cichym Grand Prix, ale jednak cichym… A należało się Grand Prix. Szczęśliwie „Wesele” zostało docenione i uznane  (m.in. Orły za najlepszy film i najlepszą reżyserię). Temu filmowi ja stawiam „6”.

 Pięć lat czekania – czyli kompletny brak wyczucia producentów.

2009 – „Dom zły” – znów masa nagród. Bardzo mocny film, z dwiema scenami, który bym wywalił… Postawiłem „4 plus”

2011 – „Róża” – absolutna rewelacja, szczęśliwie doceniona. U mnie „6”.

2012/13 – „Drogówka”, czyli dobry scenariusz, sprawna reżyseria… Generalnie jednak czuję się zawiedziony. Dwa finały, jakaś amerykańskość w prowadzeniu opowiadania i bohatera, czarne niemowlę, odgryziony kutas, nadmiar II planu opowiadania zdjęciami „z telefonu”. Jest tak okropnie, że aż okropność zamienia się momentami w groteskę. Jakby Smarzowski nie potrafił  na etapie pisania i montowania rezygnować. „3 plus”, albo „4 minus”…

Czekam na nowy - na „Anioła”, czyli jak Pilcha odrzeć z kabotynizmu… I na następne filmy, bo Smarzowski doskonałym reżyserem jest. I jego aktorska ekipa także.

Papież Benedykt XVI abdykuje

Papież, stracił wiarę?

Benedykt XVI abdykując: Aby kierować łodzią św. Piotra i głosić Ewangelię (...) niezbędna jest siła zarówno ciała, jak i ducha, która w ostatnich miesiącach osłabła we mnie na tyle, że muszę uznać moją niezdolność do dobrego wykonywania powierzonej mi posługi.

Chyba jesteśmy świadkami rozpadu. Jeszcze nie kościoła, ale... coś zaczyna się dziać. B XVI mówiąc o koniecznej do kierowania kościołem sile ducha, musiał mieć na myśli swoją wiarę. A ta osłabła... Mówi się, że to ostatni gasi światło, a tymczasem...

czwartek, 7 lutego 2013

Hofmana filozofia

Złote usta prezesa
 
Adam Hofman, złote usta Jarosława Kaczyńskiego: „Uważam, że normą jest to, co uważa ogół. Ogół jest normą, większość jest normą”.
W latach 30. i 40. w Niemczech ogół też uznał pewną normę. I większość wymordowała mniejszość.

niedziela, 3 lutego 2013

Grodzka na marszałka

Tak mnie naszło

Jako wyborca jestem pracodawcą posłów, a więc również marszałków, zatem nie widzę niczego złego, by wiedzieć ile sobie płacą. Jako wyborcę i pracodawcę, przepraszam, gówno mnie obchodzi, z kim śpią i co mają w majtkach. O wiele bardziej zajmujące jest to, co mają w głowach.