Fortuna kałem sie tuczy


wtorek, 24 maja 2011

PWST Kraków, dyplom Jacka Mikołajczyka

Urodził się reżyser!

Jacek Mikołajczyk dał premierę. Pierwszą w reżyserskim życiu: dyplomową. „Przebudzenie wiosny”. To mój kolega z roku i przyjaciel. Recenzji nie będzie z wielu oczywistych powodów. Głupio byłoby oceniać przyjaciela, a zarazem kolegę po fachu. No, prawie, bo mój dyplom wciąż przede mną (co to będzie, co to będzie…).

Cieszę się, że Jacek ma to już za sobą. I to w świetnym stylu. Napracował się niezwykle, a efekt, jaki uzyskał, wywołał we mnie wzruszenie. Mam utalentowanego przyjaciela. A on miał świetną obsadę. Ale, jak wspomniałem – ocen nie będzie. Powiem tylko, że podobało mi się. Jacku, trzymam za Ciebie kciuki.

PS. Nie byliśmy w „Bunkrze…” Świętowaliśmy w knajpce Teatru im. Słowackiego. W taksówce wypadł mi z kieszeni telefon. Próbuję go znaleźć, ale łatwo nie jest.

wtorek, 17 maja 2011

Rozwiązanie

Dyplom krakowski

Sprawa z dyplomem ostatecznie skrystalizowała. Opera Krakowska w osobie dyrektora Bogusława Nowaka zaproponowała zrealizowanie koncertu 18 czerwca podczas Nocy Teatrów. Odbędzie się on o godz. 20 w Ogrodzie Botanicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wystąpią artyści Opery Krakowskiej, publiczność, miejmy nadzieję, dopisze. Dzień lub dwa dni później - obrona.
Tymczasem myślę jak to ciekawie zrobić i wyruszam do Krakowa. Spotkania, próby, fajnie. W piątek obejrzę spektakl dyplomowy Jacka Mikołajczyka. Chyba później pojawimy się w Bunkrze Sztuki by świętować sukces mojego przyjaciela. W dużym gronie ;)
Profesorowi Żukowi Opalskiemu WIELKIE DZIĘKI!

piątek, 13 maja 2011

Sytuacja bez przerwy dynamiczna

Pat totalny

Kiedy już byłem w ogródku i witałem się z gąską, Joanna Woś rozchorowała się. Ergo: nie będzie "Królowych". A dyplom być musi. I co ja teraz zrobię? Życie jakoś ostatnio mnie nie rozpieszcza, szczęśliwie Prof. Żuk Opalski wziął na siebie rolę ostoi. Czuję to oparcie, ale stres też. Nie chciałbym nikogo zawieść!

piątek, 6 maja 2011

Spadek

1001 drobiazgów

Mieszkanie opustoszałe. Meble, tzw. sprzęt agd, auto, biżuteria, licząc "na oko" tysiąc książek, jakieś dywany, porcelana, okulary, obrazy, drobiazgi. Mama wielu z nich dotykała setki razy. Noże, widelce, telewizor, ubrania. Teraz są same. Coś trzeba z nimi zrobić...
Pogrzeb (kosztował miliard), ksiądz (kompromitował Kościół Katolicki), mnóstwo ludzi na pogrzebie (wszystkim dziękuję w imieniu mamy), kwiaty, kwiaty, kwiaty... Usłane nimi sąsiadujące nagrobki. Siostra z własnymi refleksjami wygłoszonymi publicznie (dziękuję), smutny obiad w Analogii (dziękuję Mietku).
Rodzina bliższa i dalsza, przyjaciele, koleżanki i koledzy, znajomi, sąsiedzi z Łodzi, sąsiedzi ze wsi. Dziękuję.
I Klan Kucharskich. Przyjaciól od zawsze. Od nie wiem kiedy są rodziną. Nie "jak rodzina", ale rodzina. Najlepsza. Ciocia Ewa, wujek Romek, Ania, Piotruś, Ola, Przemek, Konrad, Marysia, Julka - najlepsi na świecie. Mam w nich oparcie, którego jestem pewien, można na Nich polegać jak na Zawiszy.
I ciocia Dzidka. Wrażliwa, czasem trudna, ale nie do podrobienia, trochę jak mama zakręcona i odważna, charakterna. I to też w Niej cenię i za to też Jej dziękuję.
Mam Was wszystkich i dlatego Hania może spać spokojnie.

wtorek, 3 maja 2011

Kopernik, udar, NFZ

Kulą w płot

Ktoś Anonimowy tak skomentował mój post o NFZ i pobycie mojej mamy w Szpitalu im. Kopernika

Skoro opieka w tym szpitalu jest tak mało profesjonalna to dlaczego pani Lenarcińska zawitała do niego na kolejne Święta???

Jak wiemy ostatnio pojawiła się moda na "podrzucanie" starszych chorych osób w okresie świątecznym do szpitali by młodzi mogli spokojnie spędzać Święta...

No więc mu odpisałem:
2Anonimowy: Ja tu raczej opisywałem system NFZ, a nie profesjonalizm lekarzy. Lekarze na oddziale neurologii, a zwłaszcza ordynator i jego zastępczyni to znakomici profesjonaliści i empatyczni ludzie z klasą.

Mamy na święta (kolejne) nie podrzuciłem, no chyba, że wątpić w profesjonalizm lekarzy, którzy przyjmując mamę do szpitala zdiagnozowali u niej kolejny udar krwotoczny i podejrzewali zmiany rozrostowe. Jakkolwiek oceniać - nie sądzę, by zdrową osobę lekarze przyjęli do szpitala. Może Anonimowy ochłonie nieco w swych ocenach, gdy weźmie pod uwagę fakt, że właśnie w tym szpitalu, na pododdziale udarowym, moja mama umarła trzy dni po świętach, na które to ją "podrzuciłem" by odpocząć. Gratuluję wyczucia.

PS
Ordynator oddziału neurologii prof. Andrzej Głąbiński, zastępca ordynatora dr Bożena Adamkiewicz i dr. Zielińska to naprawdę świetni  i oddani pacejntom lekarze