Cudza fotografia
No, może nie taka cudza, bo zrobiona przez zaprzyjaźnionego Czarka Pecolda, z którym pracowaliśmy, z przerwami, przez kilkanaście lat w różnych redakcjach. Czarek bardzo się zmienił na przestrzeni tych lat (na dodatek na lepsze, co nie jest takie częste), ale przede wszystkim zmieniało się jego fotografowanie. Od kilku lat zaskakuje mnie swoim spojrzeniem na świat i ludzi. Oczywiście mam na myśli to spojrzenie przez obiektyw. Nie rozdrabniając się i nie wchodząc w szczegóły - Czarek robi zdjęcia wyrafinowane i... wrażliwe. Na każdym niemal widać jego uczucie, jakie żywi do, że tak powiem, fotografowanego obiektu.
FOT: CEZARY PECOLD
Zobaczyłem na fb tę fotografię i poprosiłem, bym mógł ją umieścić tutaj. Zgodę dostałem.
I teraz cd. Piotrkowska: Zdjęcie Cezarego pokazuje i mówi o malowaniu światłem obrazów. A na obrazie, dwa pierwsze duże budynki w sercu Łodzi: na skrzyżowaniu Piotrkowskiej z Tuwima/Andrzeja. Te dwa budynki od kilku lat są pustostanami. W pierwszym od prawej - nazywanym Domem buta - mieścił się duży magazyn handlowy, nazywało się to chyba Galeria Centrum (a może inaczej) i prezentowało okazale. Drugi budynek to kiedyś Dom prasy (chyba nie mylę się), dostojny, masywny, imponujący. Podobno mają w nim powstać apartamenty. Podobno, bo od kilku lat informują o tym coraz bardziej spłowiałe tablice umieszczone w ślepych oknach...
Czarku, raz jeszcze dziękuję za zdjęcie.
niedziela, 3 czerwca 2012
sobota, 2 czerwca 2012
Piotrkowska
Piotrkowska street, mojego miasta mit
Pospacerowałem dziś Piotrkowską - ulicą, którą słynie moje miasto. To zawsze była dobra sława. Dziś było przygnębiająco. Ulica była wyludniona (między godz. 12 a 14), na betonowej kostce plamy brudu i śmieci. Gazoniki z kwiatkami rachitycznymi, kawiarniane ogródki monotonne i ogromne, wiele z nich z wielkimi stołami i ławami - taki jakiś country style...
Wiele kamienic z odnowionymi elewacjami, więcej z nie odnowionymi, sypią się tynki, balkony, rozpadają schody. Witryny sklepów... trudno dostrzec ciekawe, bo zdominowane przez bankowe pseudowystawy i lumpeksy. Szaro, smutno...
Tak zwane "China Town" zabałaganione, brudne. Skrzyżowanie Piotrkowskiej i Mickiewicza/Piłsudskiego - duże. Więc i dużo bałaganu, sypiącej się kostki brukowej, obstawione budkami, równie ohydnymi i niepotrzebnymi, jak te przy skrzyżowaniu z Zamenhofa.
Fajny sklep-galeria przy Piotrkowskiej 113 - niezmiennie. Zawsze mi się tam podobało, podoba do dziś. Nawet zakupu dokonałem.
Przy pasażu Rubinsteina - przyjęcie kloszardów. Przejeżdża straż miejska mało mnie nie potrącając. Skoro ledwie mnie zauważyli na środku ulicy, to czemu dziwić się, że nie widzą popijawy na trawniku.
Sporo "lokali do wynajęcia". I to, jak można domyślić się, od kilku miesięcy.
Nie wiem dlaczego ludzie dziwią się, że Piotrkowska staje się martwa. A czego niby tu ludzie mają szukać, skoro niewiele się im proponuje.
Skoda, że nie ma pomysłu na uwiedzenie angielskich turystów, którzy tabunami przyjeżdżają do Krakowa. I to wcale nie zwiedzać Wawel czy inne atrakcje architektoniczne. Oni przyjeżdżają do Krakowa bawić się: okupują puby, owszem, sporo piją, ale... Zostawiają w Krakowie każdego weekendu mnóstwo pieniędzy: jedzą, piją, śpią, przemieszczają się. Zarabiają właściciele knajp, komunikacja miejska, taksówkarze, lotnisko, hotele i hostele. A później od zarobionych pieniędzy wpłacają do miejskich kasy podatki.
A może warto byłoby Łódź wypromować w UK (i nie tylko) jako doskonałe miejsce spotkań i zabawy? Ja bym spróbował.
Pospacerowałem dziś Piotrkowską - ulicą, którą słynie moje miasto. To zawsze była dobra sława. Dziś było przygnębiająco. Ulica była wyludniona (między godz. 12 a 14), na betonowej kostce plamy brudu i śmieci. Gazoniki z kwiatkami rachitycznymi, kawiarniane ogródki monotonne i ogromne, wiele z nich z wielkimi stołami i ławami - taki jakiś country style...
Wiele kamienic z odnowionymi elewacjami, więcej z nie odnowionymi, sypią się tynki, balkony, rozpadają schody. Witryny sklepów... trudno dostrzec ciekawe, bo zdominowane przez bankowe pseudowystawy i lumpeksy. Szaro, smutno...
Tak zwane "China Town" zabałaganione, brudne. Skrzyżowanie Piotrkowskiej i Mickiewicza/Piłsudskiego - duże. Więc i dużo bałaganu, sypiącej się kostki brukowej, obstawione budkami, równie ohydnymi i niepotrzebnymi, jak te przy skrzyżowaniu z Zamenhofa.
Fajny sklep-galeria przy Piotrkowskiej 113 - niezmiennie. Zawsze mi się tam podobało, podoba do dziś. Nawet zakupu dokonałem.
Przy pasażu Rubinsteina - przyjęcie kloszardów. Przejeżdża straż miejska mało mnie nie potrącając. Skoro ledwie mnie zauważyli na środku ulicy, to czemu dziwić się, że nie widzą popijawy na trawniku.
Sporo "lokali do wynajęcia". I to, jak można domyślić się, od kilku miesięcy.
Nie wiem dlaczego ludzie dziwią się, że Piotrkowska staje się martwa. A czego niby tu ludzie mają szukać, skoro niewiele się im proponuje.
Skoda, że nie ma pomysłu na uwiedzenie angielskich turystów, którzy tabunami przyjeżdżają do Krakowa. I to wcale nie zwiedzać Wawel czy inne atrakcje architektoniczne. Oni przyjeżdżają do Krakowa bawić się: okupują puby, owszem, sporo piją, ale... Zostawiają w Krakowie każdego weekendu mnóstwo pieniędzy: jedzą, piją, śpią, przemieszczają się. Zarabiają właściciele knajp, komunikacja miejska, taksówkarze, lotnisko, hotele i hostele. A później od zarobionych pieniędzy wpłacają do miejskich kasy podatki.
A może warto byłoby Łódź wypromować w UK (i nie tylko) jako doskonałe miejsce spotkań i zabawy? Ja bym spróbował.
środa, 23 maja 2012
Łódź tonąca
Miasto zanikające
Łódź kurczy się, zapada w sobie, zanika. Historia pokazuje, że nie jest to przypadek odosobniony: podobny los spotkał Łęczycę, Piotrków Trybunalski, Zgierz. Łódź, wydawało się, nie podzieli losu tych miast - dziś prowincjonalnych miasteczek.Tymczasem na naszych oczach następuje systematyczna degradacja miasta. Łódź stacza się po równi pochyłej.
Zawsze mieszkałem w drugim co do wielkości mieście w Polsce. Dziś już w trzecim. Mamy mniej kin i teatrów, niż w słusznie minionym okresie socjalizmu. Także mniej ambicji. Wiele rzeczy cieszy (Manufaktura, MS-2), ale więcej martwi: ruiny domów, fabryk, upadła Piotrkowska. Wydaje mi się, że powodem jest nie tyle brak pieniędzy (przemysłu), co jednak ważne, ale brak wiary w siebie. Chcieć, to móc. W Łodzi o tym zapomniano, skupiając się na "przesuwaniu" pomnika Kościuszki.
Łódź kurczy się, zapada w sobie, zanika. Historia pokazuje, że nie jest to przypadek odosobniony: podobny los spotkał Łęczycę, Piotrków Trybunalski, Zgierz. Łódź, wydawało się, nie podzieli losu tych miast - dziś prowincjonalnych miasteczek.Tymczasem na naszych oczach następuje systematyczna degradacja miasta. Łódź stacza się po równi pochyłej.
Zawsze mieszkałem w drugim co do wielkości mieście w Polsce. Dziś już w trzecim. Mamy mniej kin i teatrów, niż w słusznie minionym okresie socjalizmu. Także mniej ambicji. Wiele rzeczy cieszy (Manufaktura, MS-2), ale więcej martwi: ruiny domów, fabryk, upadła Piotrkowska. Wydaje mi się, że powodem jest nie tyle brak pieniędzy (przemysłu), co jednak ważne, ale brak wiary w siebie. Chcieć, to móc. W Łodzi o tym zapomniano, skupiając się na "przesuwaniu" pomnika Kościuszki.
poniedziałek, 16 kwietnia 2012
środa, 4 kwietnia 2012
Teatr Wielki w Lodzi: Pergolesi, Rossini, Kilar
Było genialnie!
Fot.: Maciej Piąsta
Fot.: Maciej Piąsta
Dwa wspaniałe dzieła, reprezentujące dwie epoki: Stabat Mater Pergolesiego i Stabat Mater Rossiniego, wypełniły wieczór w kościele św. Mateusza w Łodzi. Bohaterami koncertu byli: Chór i Orkiestra Teatru Wielkiego w Łodzi, soliści: Dorota Wojcik, Olga Maroszek (Pergolesi) oraz Joanna Woś, Bernadetta Grabias, Pavlo Tolstoy i Aleksander Teliga (Rossini) – wszyscy pod znakomitą batutą Eralda Salmieriego. Długa owacja na stojąco ponad tysięcznej publiczności była nie mniej wspaniała, jak cały koncert. Aż sobie zazdroszczę, że mogłem w nim uczestniczyć.
A 3 maja, o godz. 20.30, w archikatedrze łódzkiej - koncert kompozytorski Wojciecha Kilara. Pod batutą Jacka Bonieckiego wystąpią: Chór i Orkiestra Teatru Wielkiego w Łodzi oraz Monika Cichocka, Agnieszka Makówka, Mirosław Niewiadomski i Grzegorz Szostak. W programie: Bogurodzica, Missa pro Pace i Victoria. Wstęp wolny!
poniedziałek, 2 kwietnia 2012
Co i jak piją Polacy?
Prosto z Kanady
Koleżanka z Kanady, wyemigrowała 20 lat temu, nadesłała mi taką oto wyliczankę. Niezbyt może mądra, ale są akcenty wywołujące uśmiech
Koleżanka z Kanady, wyemigrowała 20 lat temu, nadesłała mi taką oto wyliczankę. Niezbyt może mądra, ale są akcenty wywołujące uśmiech
JAK I CO PIJĄ RODACYLekarz pije na zdrowie
Matematyk na potęgę
Grabarz na umór
Ornitolog na sępa
Poborowy na krzywego ryja
Bankowiec na kredyt
Polarnik na zimno
Pediatra po maluchu
Aptekarz po kropelce
Filozof po namyśle
Krawiec po naparstku
Syndyk do upadłego
Fryzjer do lustra
Nurek do dna
Anestezjolog do utraty tchu
Kuba do Jakuba
Jakub do Michała
Perfekcjonista raz a dobrze
Kamerzysta aż mu się film nie urwie
Tenisista setami
Kolarz w kółko
Higienistka tylko czystą
Gastryk żołądkową gorzką
Lunatyk księżycówkę
Bliźniak brudzia
Nocny stróż w ciemno
Ichtiolog pod śledzika
Pilot jak leci
Mechanik z gwinta
Hydraulik z grubej rury
Patolog zalewa się w trupa
Wędkarz zalewa robaka
Woźnica wali końską dawkę
Stolarz wali klina
Żołnierz strzela lufę
Sprzedawca paliw wali w gaz
Subskrybuj:
Posty (Atom)