Piotrkowska street, mojego miasta mit
Pospacerowałem dziś Piotrkowską - ulicą, którą słynie moje miasto. To zawsze była dobra sława. Dziś było przygnębiająco. Ulica była wyludniona (między godz. 12 a 14), na betonowej kostce plamy brudu i śmieci. Gazoniki z kwiatkami rachitycznymi, kawiarniane ogródki monotonne i ogromne, wiele z nich z wielkimi stołami i ławami - taki jakiś country style...
Wiele kamienic z odnowionymi elewacjami, więcej z nie odnowionymi, sypią się tynki, balkony, rozpadają schody. Witryny sklepów... trudno dostrzec ciekawe, bo zdominowane przez bankowe pseudowystawy i lumpeksy. Szaro, smutno...
Tak zwane "China Town" zabałaganione, brudne. Skrzyżowanie Piotrkowskiej i Mickiewicza/Piłsudskiego - duże. Więc i dużo bałaganu, sypiącej się kostki brukowej, obstawione budkami, równie ohydnymi i niepotrzebnymi, jak te przy skrzyżowaniu z Zamenhofa.
Fajny sklep-galeria przy Piotrkowskiej 113 - niezmiennie. Zawsze mi się tam podobało, podoba do dziś. Nawet zakupu dokonałem.
Przy pasażu Rubinsteina - przyjęcie kloszardów. Przejeżdża straż miejska mało mnie nie potrącając. Skoro ledwie mnie zauważyli na środku ulicy, to czemu dziwić się, że nie widzą popijawy na trawniku.
Sporo "lokali do wynajęcia". I to, jak można domyślić się, od kilku miesięcy.
Nie wiem dlaczego ludzie dziwią się, że Piotrkowska staje się martwa. A czego niby tu ludzie mają szukać, skoro niewiele się im proponuje.
Skoda, że nie ma pomysłu na uwiedzenie angielskich turystów, którzy tabunami przyjeżdżają do Krakowa. I to wcale nie zwiedzać Wawel czy inne atrakcje architektoniczne. Oni przyjeżdżają do Krakowa bawić się: okupują puby, owszem, sporo piją, ale... Zostawiają w Krakowie każdego weekendu mnóstwo pieniędzy: jedzą, piją, śpią, przemieszczają się. Zarabiają właściciele knajp, komunikacja miejska, taksówkarze, lotnisko, hotele i hostele. A później od zarobionych pieniędzy wpłacają do miejskich kasy podatki.
A może warto byłoby Łódź wypromować w UK (i nie tylko) jako doskonałe miejsce spotkań i zabawy? Ja bym spróbował.
sobota, 2 czerwca 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz