Fortuna kałem sie tuczy


czwartek, 20 września 2018

43 Festiwal Polskich Filmów Fabularnych

"Eter", czyli dwa w jednym




Kinga Dębska, autorka filmu "Moje córki krowy", sięgnęła po temat alkoholizmu. Trzy bohaterki w różnym wieku to trzy osobne opowiadania połączone montażem w całość. Film jest raczej telewizyjny, tematu nie zgłębia, trochę moralizuje. Na uwagę zasługuje świetna rola Doroty Kolak. I już.
"Eter" to tytuł filmu Krzysztofa Zanussiego. Główny bohater jest lekarzem niebezpiecznie eksperymentującym z eterem. Niebezpiecznie dla siebie (ale ryzyko to jego napędowa siła) i innych. Trochę thriller w kostiumach sprzed I wojny światowej. Bohater, grany przez Jacka Poniedziałka, ma jeszcze jedno marzenie: nauka zmieni świat, potęga rozumu (w jego przypadku również umiejętność manipulacji) sprawi, że będzie umiał panować nad innymi. Film ma dwa finały, po których przychodzi... drugi film (z kolejnym finałem), w którym to suplemencie okazuje się, że pierwsza część była niby faustowska (pojawia się też i Małgorzata), a druga to dowód wprost na istnienie diabła. Artysta wie więcej...
Przedostatni dzień festiwalu przyniósł mi jeszcze "Wilkołaka" w reżyserii Adriana Panka. Jest to horror, ale dość specyficzny: jego bohaterami są dzieci oswobodzone po wyzwoleniu z obozu Gross-Rosen. Umieszczone w opuszczonym pałacu, dzieci bez dzieciństwa, próbują uczyć się życia w nowej rzeczywistości, co trudne również dlatego, że brakuje żywności i wody. Tymczasem jedną traumę zastępuje druga: pałac otaczają zdziczałe, wygłodniałe esesmańskie owczarki. Przyznam, że podczas projekcji miałem poczucie dyskomfortu: zastanawiałem się bowiem czy wykorzystanie tragedii dzieci jako tła do horroru, nie jest nadużyciem. Owszem, można zastanawiać się i znaleźć wartość dodaną (bo film płaski nie jest), jednak mimo wszystko mam wątpliwości. W ramach "rekompensaty" za trzy zakończenia "Eteru", "Wilkołak" zakończenia nie ma.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz