Matka, Klata, córka
Dziś Jan Klata i jego „Utwór o matce i ojczyźnie” w ramach Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych w Łodzi. Po triumfie „Sprawy Dantona”, przyjętej w Łodzi dwa lata temu entuzjastycznie, Klata zyskał w moim mieście wielu sympatyków. Przyznam, że i ja wówczas przekonałem się do Klaty (po jego debiutanckim „Rewizorze” byłem pod wrażeniem, ale późniejsza twórczość artysty jakoś pozostawała mnie obojętnym. A od „Sprawy Dantona” jest inaczej. Lubię jego wyobraźnię, fantazję, luz, odwagę i, że tak powiem, ekwilibrystykę erudycyjną. Jej przykładem jest właśnie „Utwór…”.
Pięć aktorek, jeden aktor, wszyscy w sukienkach, grają nieustająco dwie role: matki i zniewolonej córki, córki i zniewolonej matki, ojczyzny zniewolonej i urodzonej, i uwodzonej. Z piętnem wszystkiego, co istnieje realnie i w imaginacji. Kierat natręctw, terror, gonitwa myśli i multum odwołań popkulturowych, ale nie tylko, bo są i filmowe, i operowe, i musicalowe, ba, nawet baśniowe.
Znakomite, poruszające przedstawienie. Jakże inne od „Trylogii” w poetyce, języku, jakże „odjechane” wobec „Sprawy Dantona”, a zarazem mające coś w sobie z transowości. No i dwie moje ukochane aktorki: Anna Ilczuk i Kinga Preiss. Fajnie mają z tymi Klatowymi realizacjami we Wrocławskiem Teatrze Polskim.
W sobotę w „Powszechnym” Strzępka i Demirski, w niedzielę Grzegorzek w „Jaraczu”. Lubię teatr.
środa, 23 marca 2011
Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych: Jan Klata "Utwór o matce i ojczyźnie"
Etykiety:
Ilczuk,
Jan Klata,
Łódź,
Preiss,
Teatr im. Jaracza,
Teatr Powszechny
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Też byłem w ten wieczór w Wytwórni, nawet z dwa rzędy za sobą. Byłem pewny, że jakoś się odniesiesz do spektaklu i się nie pomyliłem. "Utwór..." mam na półce, bo już z rok temu sprowadziła go moja dziewczyna, ja jakoś do tej pory nie zdążyłem go przeczytać. W weekend pewnie to nadrobię. Ponoć szkoda, że Klata wyciął z pierwotnego tekstu najlepszy tam epilog i trochę nie możemy sobie poradzić z odbiorem tych włochów na koniec przedstawienia, no bo genderowo to trochę trywializowało przekaz :-) Ale wyobraźni Klacie tylko pozazdrościć. Alien domowy wyborny. Pozdrawiam - Maciek, kolega z DŁ :-)
OdpowiedzUsuń