Fortuna kałem sie tuczy


piątek, 26 listopada 2010

I Międzynarodowy Festiwal Teatralny Klasyki Światowej. Łódź, Teatr im. Jaracza

Puściłem wodze 

Kiedy rozmawiałem z Wojciechem Nowickim i Waldemarem Zawodziński, dyrektorami łódzkiego Teatru im. Jaracza o festiwalu, który prezentowałby nowe odczytania klasyki, mierzyliśmy wysoko. I z dystansem. Jednak miało być międzynarodowe jury, nagrody za reżyserię (reinterpretację), nagrody za kreacje aktorskie. Przy okazji festiwalu miała być także wręczana nagroda za polskie tłumaczenie. Waldemerowi Zawodzińskiemu, który wymyślił, by powołać taką nagrodę do życia, szczególnie na niej zależało. Ba! Któż lepiej od reżysera potrafi docenić siłę i poezję słowa.A XXI wiek (i koniec XX) wymaga nowych przekładów: język bardzo zmienił się w ostatnich 20-30 latach.
Tymczasem nie ma jury, nie ma nagród, nie ma dreszczyku emocji. Szkoda. Przegląd się zrobił.Szkoda też, że nie udało mi sie zostać przy festiwalu, ale to osobny temat. Teraz, niestety, zajęcia nie pozwalają mi nawet w nim  uczestniczyć. Oglądałem jedynie inauguracyjny spektakl: „Panny z Wilka” w reżyserii Alvisa Hermanisa z Teatru w Bolonii. Formalnie przedstawienie pełne uroku, niestety, troszkę zimne, zakochane w sobie. Postaci kobiet rozkochanych w Wiktorze nie tworzą barwnego kalejdoskopu charakterów; są jak jedna, przejęta sobą kobieta. A nie tak jest u Iwaszkiewicza i nie o to chodzi w „Pannach...” by były takie same. Jakas niedoskonałość interpretacyjna wkradła się Hermanisowi.
Po przedstawieniu zamieniłem kilka słów ze Zdzisławem Jaskułą, dyrektorem Teatru Nowego w Łodzi. Wrażenia miał podobne, ale do formy odniósł się z lekkim dystansem. - Tak się kiedys robiła dla dzieci – powiedział. Pewnie, że tak. I to właśnie u Hermanisa podobało mi się najbardziej: metafora pojemna i wysmakowana, a zarazem dziecięca wrażliwość. Uwielbiam w teatrze puszczać wodze wyobraźni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz