Fortuna kałem sie tuczy


piątek, 23 września 2016

Festiwal Filmowy Gdynia część 5

Grand Prix dla "Wołynia"?

Trzynasty film w konkursie: „Na granicy” Wojciecha Kasperskiego. I kolejny na tym festiwalu film gatunkowy: thriller/sensacja/kryminał. Akcja toczy się na granicy, w Bieszczadach. Ale jakoś nie było okazji (poza czołówką), by góry pięknie sfotografować, bo akcja filmu toczy się głównie w strażnicy. Kiedyś przetrzymywano tu więźniów, bo „ i tak nie było dokąd uciekać”. Andrzej Chyra, ojciec samotnie wychowujący dwóch dorastających synów, kiedyś pracował w straży granicznej, ale dlaczegoś przestał i teraz chce wrócić. Idzie z bazy do strażnicy, a tam pojawia się przemarznięty i zakrwawiony Marcin Dorociński. Wiadomo jest od razu, że on jest zły. Później trochę zła przybywa, chłopcy się boją, bo tata poszedł śladami złego przybysza, a ten nie przestaje zagrażać nawet, kiedy jest trzymany na muszce. Pod koniec pada kilka strzałów, ciosów nożem i uderzeń pięściami. Bilans: trzy trupy, jeden postrzelony, jeden mocno pobity, jeden bez szwanku, z tym, że żywi poszarpani psychicznie. Szału nie ma, grozy nie ma, zaskoczeń też. No, może poza jednym: kiedy synek tłucze saperką Dorocińskiego po plecach, ten krzyczy „o kurwa”, a widzowie w kinie się śmieją. Fajny thriller, nie?

Bartosz M. Kowalski pokazał w Gdyni „Plac zabaw”.  Opiekę artystyczną nad debiutem sprawował Wojciech Smarzowski. Nie umiem wytłumaczyć tych faktów: z jednej strony znakomity reżyser w roli opiekuna, z drugiej – film na poziomie nieudanej etiudy studenta. I to studenta innego niż rezyseria kierunku. Nieporozumienie.

I wreszcie Smarzowski w roli głównej: „Wołyń”. Film potwornie trudny w realizacji, wstrząsający, pełen okrucieństwa i rozpaczy. Film – idea. Dawno nie widziałem tak dobrze zrobionego filmu, tak poruszającego, głęboko mądrego. Poruszająca jest w tym filmie każda scena, każdy dialog, nawet poszczególne ujęcia mają moc rażenia pocisku.
„Wołyń” to nie tylko krzyk rozpaczy bohaterów: Polaków i Ukraińców  zadławionych falą wzajemnej nienawiści, to nie tylko świadectwo zbrodni, ale także ogłupienia i zmanipulowania niewykształconych ludzi, którzy nasączeni jadem zachowują się jak zwierzęta. To film o tym, że codziennie powinniśmy powtarzać: przebaczamy i prosimy o wybaczenie. Bo jeśli tak nie zrobimy, wszystko może się powtórzyć. „Wołyń” wreszcie to ostrzeżenie przed ksenofobią, nacjonalizmem, to nawoływanie o opamiętanie, uczenie się historii z rozumem i wyciąganie z tej nauki wniosków. Codziennie wyciąganie wniosków.
Moim zdaniem „Wołyń” to najpoważniejszy kandydat do tegorocznego Grand Prix Festiwalu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz