Grand Prix dla "Wołynia"?
Trzynasty film w konkursie: „Na granicy” Wojciecha
Kasperskiego. I kolejny na tym festiwalu film gatunkowy:
thriller/sensacja/kryminał. Akcja toczy się na granicy, w Bieszczadach. Ale
jakoś nie było okazji (poza czołówką), by góry pięknie sfotografować, bo akcja
filmu toczy się głównie w strażnicy. Kiedyś przetrzymywano tu więźniów, bo „ i
tak nie było dokąd uciekać”. Andrzej Chyra, ojciec samotnie wychowujący dwóch dorastających
synów, kiedyś pracował w straży granicznej, ale dlaczegoś przestał i teraz chce
wrócić. Idzie z bazy do strażnicy, a tam pojawia się przemarznięty i
zakrwawiony Marcin Dorociński. Wiadomo jest od razu, że on jest zły. Później
trochę zła przybywa, chłopcy się boją, bo tata poszedł śladami złego przybysza,
a ten nie przestaje zagrażać nawet, kiedy jest trzymany na muszce. Pod koniec
pada kilka strzałów, ciosów nożem i uderzeń pięściami. Bilans: trzy trupy,
jeden postrzelony, jeden mocno pobity, jeden bez szwanku, z tym, że żywi
poszarpani psychicznie. Szału nie ma, grozy nie ma, zaskoczeń też. No, może
poza jednym: kiedy synek tłucze saperką Dorocińskiego po plecach, ten krzyczy
„o kurwa”, a widzowie w kinie się śmieją. Fajny thriller, nie?
Bartosz M. Kowalski pokazał w Gdyni „Plac zabaw”. Opiekę artystyczną nad debiutem sprawował Wojciech Smarzowski. Nie umiem wytłumaczyć tych faktów: z jednej strony znakomity reżyser w roli opiekuna, z drugiej – film na poziomie nieudanej etiudy studenta. I to studenta innego niż rezyseria kierunku. Nieporozumienie.
I wreszcie Smarzowski w roli głównej: „Wołyń”. Film
potwornie trudny w realizacji, wstrząsający, pełen okrucieństwa i rozpaczy.
Film – idea. Dawno nie widziałem tak dobrze zrobionego filmu, tak
poruszającego, głęboko mądrego. Poruszająca jest w tym filmie każda scena,
każdy dialog, nawet poszczególne ujęcia mają moc rażenia pocisku.
„Wołyń” to nie tylko krzyk rozpaczy bohaterów: Polaków i Ukraińców zadławionych falą wzajemnej nienawiści, to nie tylko świadectwo zbrodni, ale także ogłupienia i zmanipulowania niewykształconych ludzi, którzy nasączeni jadem zachowują się jak zwierzęta. To film o tym, że codziennie powinniśmy powtarzać: przebaczamy i prosimy o wybaczenie. Bo jeśli tak nie zrobimy, wszystko może się powtórzyć. „Wołyń” wreszcie to ostrzeżenie przed ksenofobią, nacjonalizmem, to nawoływanie o opamiętanie, uczenie się historii z rozumem i wyciąganie z tej nauki wniosków. Codziennie wyciąganie wniosków.
Moim zdaniem „Wołyń” to najpoważniejszy kandydat do tegorocznego Grand Prix Festiwalu.
„Wołyń” to nie tylko krzyk rozpaczy bohaterów: Polaków i Ukraińców zadławionych falą wzajemnej nienawiści, to nie tylko świadectwo zbrodni, ale także ogłupienia i zmanipulowania niewykształconych ludzi, którzy nasączeni jadem zachowują się jak zwierzęta. To film o tym, że codziennie powinniśmy powtarzać: przebaczamy i prosimy o wybaczenie. Bo jeśli tak nie zrobimy, wszystko może się powtórzyć. „Wołyń” wreszcie to ostrzeżenie przed ksenofobią, nacjonalizmem, to nawoływanie o opamiętanie, uczenie się historii z rozumem i wyciąganie z tej nauki wniosków. Codziennie wyciąganie wniosków.
Moim zdaniem „Wołyń” to najpoważniejszy kandydat do tegorocznego Grand Prix Festiwalu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz