Co piszczy w operze? (zobaczymy)
Marco Bellocchio podjął się wyreżyserowania „Rigoletta”. RAI transmituje to w cały świat, nie chce mi się sprawdzać do ilu krajów. To trzecia jego realizacja live po „Tosce” i „Traviacie”, druga z Placido Domingo, który tym razem śpiewa partię barytonową (w „Tosce” był Cavaradossim, Toską była Catharina Malfitano). I to nawet z powodzeniem, ale i tak wiele jeszcze przed nim, bo dziś tylko akt pierwszy.
Nie najlepiej prezentuje się Vittorio Grigolo jako książę Mantui. O aktorstwie trudno cokolwiek powiedzieć po dwóch scenach, ale już arietta „Questa quella” pokazała głosowe walory tenora. Owszem, czysto było, muzykalnie, ale… może są admiratorzy tak zwanego „grochu” w głosie – ja tego nie znoszę.
Domingo, jako tenor z ciemnym zabarwieniem głosu, w duecie z Gildą (ma wdzięk Julia Novikova) jakby odrobinę za jasną barwą operuje, jak na barytonową postać starego człowieka. Ale w pierwszym akcie jest to OK. Zobaczymy jutro, gdy przyjdzie zaśpiewać „Cortigiani…”
„Gualtier Malde…Caro nome” w wykonaniu Novikovej – perfekcyjne: leciuteńkie koloratury, chociaż na oddechu nie podparte dostatecznie, tym bardziej, że głos zmierzający w kierunku ciemniejszym. Szkoda, że Mehta nie pozwolił jej na finał z trzykreślnym „c”.
Z plotek – kiedyś Jacek Kaspszyk w Operze Narodowej w Warszawie nie pozwolił Joannie Woś śpiewać tego dźwięku podczas próby, ale Woś miała parcie na dźwięk i podczas przedstawienia go zaśpiewała. I… na dwa lata zamknęła się dla niej ON.
A i muzycznie całość „Rigoletta” brzmi pięknie. Orkiestra, pod niezawodną batutą Zubina Mehty gra kulturalnie i „po nutach”, bo i też chyba wszystkie vide pootwierane zostały. Nawet to ciekawe jest.
W pierwszej scenie dała znać o sobie technika (chór niedostatecznie nagłośniony) i jakieś takie zaskakująco zachowawcze zdjęcia Vittoria Storraro. Spodziewałem się też bardziej odważnej inscenizacji. A tu ani jednej aluzji do współczesności, nie mówiąc o najmniejszej choćby prowokacji. Reszta jutro, po kolejnych aktach.
sobota, 4 września 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Panie MIchale, to nie jest Olga Peretyatko tylko Julia Novikova:
OdpowiedzUsuńhttp://www.julianovikova.com/
Poważnie? No to niezła ściemka w internecie. Trzeba zweryfikować, dzięki
OdpowiedzUsuńDrugi akt poszedł jeszcze lepiej niż pierwszy. Transmisja jest do 148 krajów.
OdpowiedzUsuńDomingo - jest rewelacyjny!
JULIA NOVIKOVA!!! KORYGUJ PAN WPIS, BO WSTYD!
OdpowiedzUsuńZnam takiego polskiego krytyka.
Koncert sie nie odbyl, natomiast recenzja na drugi dzien byla rewelacyjna...
Anonimowy jakiś niecierpliwy, szkoda, że anonimowo. No dobrze, dobrze, poprawiłem. A co do tego krytyka, to już tradycją się stało, że za każdym razem jest nim ten, który złą recenzję z koncertu lub spektaklu napisał. Parę razy w roku zmienia się nazwisko. Nie wypada już chyba o tym mówić, bo to, że tak powiem, już nie modne, a i słabo działa.
OdpowiedzUsuń